Stabat mater dolorosa
Pamiętasz Matko jak dziś
Ten ból ten strach…
Dziki dźwięk zardzewiałych gwoździ
Przeszywający litość
Słone krople bólu uderzały
O te jakże brudną ziemię
Gdy sama klęcząc pod drewnem
Próbowałaś wskrzesić życie
Matko… cierpisz
W sacrum dusza krzyczy
Przeszyta prorokowym mieczem…
Ofiara spełniona
I oddali ci trofeum
Na twe rękce Matko…
Tak bezbronne i bezsilne
Obdarte z szat godności
Bezbronne jak podczas narodzin
W ubustwie świata
Gdy nadzieja jeszcze trwała…
Chóralnie głoszona przez zastępy
Złozyli ziemi miłosierdzie
Pieczetując jeje częścią
I postawili sen czuwający…
Nie płacz Matko
Nie płacz już Królowo…
Powstanie świątynia
Otwierając bramy życia
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.