2009-05-09
krew
ból przeszywający serce
kamienna twarz
w rogu krzesło
dawno nikt na nim nie siedział
tam długa pajęczyna
drzwi otwarte na oścież
dawno nikt nie przeszedł przez próg
nie dotknął klamki
a w rogu ona
na rękach bruzdy
całe życie pracowała
a dziś
starucha niepotrzebna
po co kolejny balast
wyrzucona jak śmieć
zapomniana
młodość odfrunęła niczym ptak
starość - śmierć zawitała do bram
a rodzina odeszła
nie chciała pamiętać
tylko ona
siwa pomarszczona staruszka
siedzi
wbijając oczy tęsknoty
coraz to bardziej w ścianę płaczu
Dla tych, którzy karmią się już tylko samotnością...
Komentarze (1)
Wiersz dobry, podoba mi się Twój dobór słów.
Pozdrawiam :)