Agnieszka. Proza.
Wysoka i szczupła jak młoda brzózka w
księżycowej poświacie. Pełen gracji i
wdzięku
kołyszący się chód. Brzoskwiniowa, jędrna
cera,
nieskazitelny profil niewinnej buzi
dziewiczy w swej
miękkości. Raz zamyślona, to roześmiana z
rozkosznym
dołeczkiem w policzku. Ślicznie wykrojone
usta rozkwitają
dojrzałą czerwienią na tle czystej twarzy.
Delikatna
i szlachetna jak róża, którą należy otaczać
troską,
opieką i miłością. Tyle ciepła w tej
twarzy, o głębokich
zielono-niebieskich otoczonych firankami
długich rzęs
oczach, z źrenicami przypominających głębię
jeziora.
Błyszczące, brązowe lekko faliste włosy
rozjaśnione
gdzieniegdzie przez słońce, jaśniejszymi
kosmykami
opadają na ramiona. Rozsiewa wokół siebie
atmosferę
wiosny, jak pączek o aksamitnych płatkach,
które
dopiero się rozwiną, nie tknięte jeszcze
przez słońce.
Gra przepięknie na akordeonie utwory Bacha,
przenosząc
się jakby w inny świat. Wtedy w jej oczach
migocą iskierki
światła, urzeka uśmiechem, w którym czuje
się czar
polnych kwiatów. Bije od niej witalność i
radość życia.
Zarumieniona z podniecenia, gdy spod
delikatnych paluszków
przyciskających klawisze, wypływa melodia
rozpływając się
w księżycowym blasku
Tessa50
Komentarze (16)
Posłuchałbym tej muzyki Bacha na żywo.