ALEX IV
Alex powraca...
Zwijam się z bólu.
Już nie mogę dać sobie rady.
Płaczę.
Leżę na łóżku sama.
W ciemnym pokoju.
Czuję, że On się zbliża.
Jest coraz bliżej
i nie ucieknę...
Chcę się podnieść.
Nie mogę.
Chcę wstać jak najszybciej.
Nie potrafię.
Chcę wezwać pomoc, przyjaciół.
Ale oni mnie opuścili.
Próbuję krzyknąć.
Ale nikt mnie nie słyszy.
On już szepcze mi do ucha.
On na mój kark dyszy.
Ogień bucha.
Podpala me łóżko.
Nie mogę się podnieść,
choć tego tak bardzo chcę.
Pomocy!
Muszę dać radę!
Nie mogę zginąć!
Nie zapadnę się w mrok...
On nie daje mi szans.
Pali się moja szata.
Łóżko płonie.
Bólem płonie moja głowa.
Co za ból...
jak gorąco...
Muszę wstać.
On trzyma mnie.
NIE! NIE!
Wstaję.
Powoli.
Nie mogę... Nie mogę!
MUSZĘ!
Wstaję.
Wybiegam z pokoju.
Co za biel!
jak tu pięknie!
Nie ma mroku.
Nie ma Jego.
On nie przyjdzie.
Jest ktoś inny.
Ten lepszy.
On podnosi mnie.
Pomaga mi wstać.
Jest biało...
Jak tu pięknie,
jak cudnie!
Już tam nie wrócę.
Zostanę tutaj.
Dam radę,
dam radę...
Zapomnę o mroku.
Zapomnę o Nim...
On, Alex, trzymał mnie w głębi...
Ale ktoś inny mnie wyciągnął.
Będzie lepiej, zobaczę.
Alex mnie nie posłuchał...
Stoczył się.
Chciał mnie zabrać.
Ale ja nie dam się.
Zostanę tu, z Nim... Z tym lepszym.
Alex już nie powróci.
już nie zaboli.
Bo nie może.
On odszedł.
Dla kochanej Ani, która cierpi przez swojego Alexa - prawdziwego
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.