Anioł Bezsenności
dla wszystkich co spać nie mogą...
Anioł Bezsenności siada w mym oknie
Zegar mnie szturcha, by spać, bo już
druga
Parapet ziewa, senny okropnie
Noc na sen krótka, na myśli zbyt długa
Osiedle już całe pogrążone we śnie
Nie śpią na swych posterunkach latarnie
I dla mnie na senne marzenia za wcześnie
Godziny znów wloką mi się koszmarnie
Noc całkiem inna, choć jak zwykle głucha
W szafie znów barykadują się strachy
Nie spotkasz nawet kota sierściucha
Ten dziś przemierza kolejne dachy
Nad głową gawędzą sobie Plejady
A księżyc biały, dostojny jak przeor
Raz po raz niebo wypuszcza na zwiady
Szalony, mknący jak mustang meteor
W górze pracuje kolega samolot
Pracą morderczą więźnia gułagu
Kunszt i maestria, finezja i polot
Jak się porusza w Gwiazd Archipelagu
Na skraju nieba błyska horyzont
To tylko łuna, myślałem, że zorza
Noc chłodna nie chce zabawić mnie bryzą
Przeszkadza jej moje dwieście mil do
morza
Odpływa noc inna niż wszystkie noce
Będę tęsknić dzień cały za nią
Morfeo do snu okrywa mnie kocem
Zasypia też w końcu Bezsenności Anioł.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.