Autsajder
On siedzi tam gdzieś…
Gdzie nawet gwiazdy boją się…
Wysyłać swoje promienie
W zupełnej ciemności i ciszy
Analizując meandry swojego jestestwa
Przyzwyczajony do światła swej
samotności
Ciągle roni łzy
Lecz jeszcze żadna nie spłynęła…
Z jego kamiennej twarzy
Roztrzaskując się o podstawę nicości
Jego enigmatyczny krzyk
Odbierany jest za śmiech
I niemą afirmację życia
Lecz jest to krzyk przerażenia
Głoszący pustkę w jego egzystencji
Komentarze (1)
Czasami samotność potrafi krzyczeć głośniej niż
tłumy...Bardzo ciekawy wiersz, zmusza do zastanowienia
się nad losami tych, których w swej codziennej
krzątaninie nie zauwazamy.