Bajka chińska
Kiedyś dawno temu czytałem takie opowiadanie Brzechwy. Dziś postanowiłem odtworzyć je wierszem.
Muzo! Męża wyśpiewaj. Żył kiedyś w
Pekinie
Szewc Sun-szi-ho. Już umarł, ale do dziś
słynie
Ze swych butów wspaniałych. Ze świata
całego
Zjeżdżali się bogacze po buty do niego.
Dowiedział się też o nim sam cesarz – Syn
Nieba,
Wezwał swych mandarynów i powiedział:
„Trzeba
By mąż tak znamienity miał wygodne
życie,
A nie marnował talent wielki przy
kopycie.”
Sun-szi-ho admirałem został w jednej
chwili,
Kapitanowie nad nim parasol nosili,
Miał piękną rezydencję na cesarskim
dworze,
A raz nawet pojechał by zobaczyć morze.
Kiedyś jacyś najeźdźcy przypłynęli z
dala.
Nim goniec admirała w pałacu odnalazł,
Nim ten przeczytał wszystkie meldunki
dokładnie,
Połowa chińskiej floty leżała już na
dnie.
Cesarz na wieść o klęsce zmartwił się
głęboko,
Szewcowi przyznał Order Brązowego Smoka
I powiedział ze smutkiem: „Widzę mój Sun,
że nie
Przydało się na wiele twoje poświęcenie.
Admirałem od dzisiaj jest Park-kim-minh, a
ty
Będziesz głównym nadzorcą plantacji
herbaty.”
Nasz Sun do nowej pracy zabrał się z
zapałem,
Kazał palić ogniska, aby dojrzewała
Herbata także w zimie. Ale spadły plony.
Znów stanął Sun przed swoim cesarzem
zmartwionym.
Order Srebrnego Smoka cesarz jemu nadał,
Po czym nad urodzajem marnym długo
biadał,
Aż w końcu rzekł do Suna: „Od dzisiaj
dostaniesz
Inne, lecz kto wie, czy nie ważniejsze
zadanie,
Hodowle wielorybów swoich ci powierzam,
Bo bardzo lubię zupę z płetwy tego
zwierza.”
Gdy wieloryby wszystkie zdechły po pół
roku
Sun dostał nowy order – laur Złotego
Smoka,
A cesarz pogrążony w myślach niewesołych
Na naradę swych wszystkich mandarynów
zwołał.
„Sun-szi-ho miał trzy próby. Z fatalnym
wynikiem
Oblał wszystkie. Co robić z tym
nieudacznikiem?”
„A może – rzekł nieśmiało najstarszy
mandaryn –
Pozwolić mu do zajęć swych powrócić
starych?
Wiem, że nic mu nie wyszło, wszystko
popsuł, ale
Buty robił cudowne, do dzisiaj
wspaniale
Chodzi mi się w obuwiu, co zrobił przed
laty.”
„Świetny pomysł – rzekł cesarz – sam nie
wpadłbym na to.”
Komentarze (19)
Jestem pod wrażeniem.
Przesłanie jest jednoznaczne – każdy powinien tym
zajmować się w życiu, do czego ma „powołanie”.
Pozdrawiam Michale. :)
Pouczająca bajka. Widać czarno na białym, że nie
należy najważniejszych państwowych urzędów powierzać
ludziom niekompetentnym. Metoda prób i błędów jest
bardzo kosztowna.
Pozdrawiam:)
bardzo dobrze się czyta - a i pracy Jastrzu włożyłeś
niemało - bajka pierwsza klasa.
Super pozdrawiam