bajka o Porach Roku
dla M.
Dawno, dawno temu (ale nie aż tak bardzo)
żyła sobie Wiosna i Słowik. Piękny Ptak był
podziwiany przez wszystkie inne zwierzęta i
kwiaty. Lecz gdy ujrzał Wiosnę, to właśnie
w niej się zakochał. Ona cieszyła się z
tego i kwitła z radości. Słowik także czuł
się przy niej wspaniale- jego życiodajna
Pani ogrzewała przyjemnie jego skrzydełka i
rozświetlała mu każdą drogę. Żyli sobie
szczęśliwie razem, a świat był piękny.
Lecz któregoś razu pojawiła się zła Zima.
Gdy zauważyła Słowika, zapragnęła mieć go
dla siebie.
Ponieważ Ptak nie chciał rozstać się ze
swoją Wiosną, Zima rzuciła na niego zły
czar i zamroziła mu serce. Wtedy zapomniał
o swej ukochanej i poleciał za mroźną Damą.
Pod wpływem owego czaru nie mógł oderwać od
niej oczu- widział w niej oślepiające
piękno, które go zachwycało i wciąż
przyciągało. Jednak coś wciąż nie dawało mu
spokoju, nie czuł się szczęśliwy. Brakowało
mu ciepła Wiosny, które rozgrzewało jego
piórka i dodawało mu energii. Czuł się
coraz bardziej zagubiony i samotny...
...W tym samym czasie Wiosna- odkąd została
sama- była coraz smutniejsza. Wciąż płakała
ulewnym deszczem, jęczała wiatrem, gubiła
wszelkie kwiaty. Nie miała już dla kogo
świecić ciepłym słońcem i pachnieć
roślinnością. Coraz mocniej pochmurniała,
zamierała. Wszystkie drzewa gubiły swoje
liście, a trawy stawały się suche. Niebo
coraz dłużej pozostawało w ciemnościach.
I tak piękna, radosna Wiosna przemieniła
się w ponurą, zrozpaczoną Jesień.
Słowik coraz bardziej tęsknił za dobrocią
Wiosny, dzięki czemu lód, w który zła Zima
zakuła jego serduszko,zaczynał powoli
topnieć. Ptaszek jednak bał się uciec i
odnaleźć swoją dawną miłość- bał się
bowiem, że sroga Zima bardzo się rozgniewa
i znów rzuci na niego czar, tym razem tak
silny, że już nigdy nie zdoła się z niego
wyzwolić.
Wtem usłyszał od przelatujących bocianów,
że jego Wiosna umiera i teraz stała się
Jesienią, która wciąż i wciąż traci siły.
Przeraziło go to i nagle zrozumiał, że musi
zaryzykować, zebrać w sobie całą odwagę i
odlecieć od Zimy, by móc uratować swą
ukochaną. Jednak mróz wciąż paraliżował
jego słabe skrzydełka i nie pozwalał mu
wzbić się w górę.
Wtedy Słowik zaczął śpiewać. Zupełnie tak,
jak robił to dla Wiosny. Na początku było
mu bardzo ciężko wydobyć z siebie głos,
lecz z każdą kolejną chwilą śpiewał coraz
głośniej i piękniej, aż w końcu lód w jego
sercu całkiem stopniał, a mróz
ograniczający jego skrzydła całkiem ustał i
Słowik mógł odlecieć!
Zima była bardzo rozgniewana. Próbowała za
wszelką cenę zatrzymać Ptaka, omamić go
nowymi czarami, zwieść sztuczkami i
podstępami, lecz nie udało jej się
powstrzymać uskrzydlonego- wciąż leciał,
leciał co sił, na ratunek swej wybrance. Z
każdą kolejną chwilą był coraz silniejszy i
wiedział, że tylko ona może go znów
uszczęśliwić.
Wreszcie ją odnalazł.
Przeraził się, gdy zobaczył, co jej
uczynił. prawie nie poznał jej po tak
strasznym przeobrażeniu w postać tak
niewyobrażalnie smutną.
Bardzo starał się jej pomóc odzyskać dawną
światłość, choć było to strasznie
trudne...
Po długim czasie cierpliwej opieki Słowika,
jego ukochana powoli zaczęła nabierać sił.
Wysuszone trawy zaczynały powoli zielenieć,
łyse drzewa rodzić nowe pąki, a w
zmarniałych glebach zaczynały kiełkować
piękne kwiaty.
I tak odrodziła się Wiosna.
Odtąd chroniła swojego Słowika promieniami
słońca przed złymi mocami Zimy, a on goił
jej rany swym pięknym śpiewem. Ich miłość
stała się jeszcze silniejsza, aż w końcu
narodziło się im dziecko- Lato. Było
piękne, radosne, pełne słońca i koloru.
I tak żyli długo i szczęśliwie, a okrutna
Zima już nigdy się nie pojawiła.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.