Bal życia
Nigdy mnie nie zostawiaj Moj Skarbie!
Z mgły życia wyłonił mi się Twój obraz
W deszczu mych łez stworzyłem Ciebie
Łkając jak dziecko w pustym pokoju
Szukałem Tobie Gwiazdki na niebie
Ty mnie ubrałaś w smoking tęsknoty
I darowałaś mi pierścień z żalu
Odchodząc rzekłaś bym sam się bawił
Na tym żałosnym życia balu
W bólu co serce jak granat rozrywa
Raniąc mą duszę odłamkami żalu
Sam pozostałem. Nikt już nie tańczy
Na tym okrutnym życia balu
Wszyscy zniknęli. Zagrzmiała cisza
Tylko ona w kącie czekała
Jestem Samotność – szepnęła cicho
Ja będę zawsze Cię kochała
Dla tych co zostali sami
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.