Ballada o tęsknocie
spokój...jestem spokojna... nie rozpaczam
więcej
tęsknota którą noszę, usypia w dnia
blasku
wśród słów wypowiadanych, wśród zdarzeń
tysięcy
jest jak niewidoczne, ostre ziarnko
piasku
beztęskna rzeczywistość szybka, pospolita
nieuchronnie wieczorem szarym zakończona
tęsknota pośród zmierzchu wzrasta i
zakwita
i bierze mnie jak swoją w zgłodniałe
ramiona
oplata mnie sobą i w siebie zagarnia
jak kochanek zachłanny co wraca z
podróży
umysł opanowuje i serce ogarnia
by w moją duszę namiętnie cała się
zanurzyć
spokój... jestem spokojna choć przecież
stęskniona
noc za nocą mija przynosząc dzień blady
bez sensu splatam puste ramiona
szepcząc o księciu z mojej ballady...
Komentarze (32)
Dobry wiersz, z samotnością w tle,
msz wiara w księcia jest dość naiwna, nigdy w takowego
nie wierzyłam i o takim nie marzyłam,
a poza tym nie każdy marzy li tylko o męskich
ramionach, czasem gdy już ma swoje lata nie marzy o
nim wcale, albo ma przyjaciela i to mu wystarczy, z
pewnością z wiekiem zmieniają się priorytety.
Dobrego dnia życzę,Olu.
Wiersz piękny i bardzo trafnie smutek opisuje. Z
podobaniem i uśmiechem pozdrawiam :)