Bardzo szkoda mi wiosny
Zaszumiały wody, popłynęły lody...
Wyszłam na balkon, wiatr silny wieje,
rozwiał mi włosy, za odzież szarpie.
Chciałam zobaczyć, co wokół się dzieje
i co tam widać na wielkiej skarpie.
Na skarpie smutno,wiatr tylko rządzi,
drzewa bezlistne, deszczem oblane.
Nagle ujrzałam, że ktoś tam błądzi.
To była Wiosna mokra, spłakana.
Podbiegłam do niej, zapraszam grzecznie,
podaję kawę, herbatkę z miodem.
Wyprałam suknię i tak serdecznie,
rozmawialiśmy o tym i owym.
- Każdy mnie witał piękną i w kwiatach.
Marna pogoda, wkrótce się zmieni.
Teraz, gdy zmarzłam, zmokły mi szaty,
nikt nie zaprosi nawet do sieni.
- Proszę, zamieszkaj ze mną panienko,
mieszkam tu sama, gość mi osłodą.
Uszyję tobie złotą sukienkę,
wrócisz do siebie radosna, młoda.
Komentarze (33)
Piękne ciepłe strofy o wiośnie z upodobaniem
przeczytałem
Rzeczywiście, wiosna zaczęła się dość jesiennie.
Piękny wiersz.
Pozdrawiam serdecznie :)
Witaj,
przeuroczy wiosenny tekst z charakterystyczną dla
Ciebie nutą
empatii dla 'całego świata' i wrażliwości na
otaczającą Ciebie rzeczywistość.
Podoba mi się.
Uśmiech i pozdrowienia /+/.