Baśń biblioteczna cz5/5
Dla śledzących treść mojej bajeczki mam dobrą wiadomość. Już nie będziecie musieli czytać tasiemcowych opisów, gdyż wreszcie nadszedł upragniony koniec:)))
Mijały lata, pani Basia po tym jak kilka
ładnych lat rządziła biblioteką już dawno
odeszła na zasłużoną emeryturę. Nowe
pokolenie pracowników obstawione
elektronicznymi gadżetami, zapomniało
pewnie już jak wyglądał stary poczciwy,
rozmieszczony w szufladkach katalog
rzeczowy. Biblioteka jako instytucja, idąc
za potrzebami czasu też się nie mało
zmieniła. By do siebie przyciągnąć
rozbawionych łatwymi do strawienia
produktami kulturalnej komercji ludzi
rozszerzyła dotychczasowe spektrum swojej
działalności. Cyklicznymi stały się
spotkania z ciekawymi ludźmi, seanse
wartościowych filmów, spektakle teatralne,
wernisaże mistrzów ołówka i pędzla, oraz
kameralne koncerty muzyczne. Taka kolorowa
biblioteka, która ciągle poszukuje nowych
sposobów dotarcia do czytelników stanowić
będzie tło ostatniego aktu nasze baśni.
Nowa kierowniczka któregoś dnia, nie wiem
czy przypadkiem, czy z rozmysłem zajrzała
do składziku w piwnicach zamku. Pod stertą
kurzu zaskoczona spostrzegła nagle dziwnie
znajomy kształt. Stary regalik z opalonym
bokiem przypomniał jej nagle lata
dzieciństwa. Chwile, kiedy to nosiła gruby
warkocz związany kokardą i gdy każdą wolną
chwilę spędzała nad książką.
- Tak, to ten sam regalik który kiedyś
było ozdobą biblioteki. Za jego szybkami
prezentowano każdą nowość wydawniczą –
pomyślała i uśmiechnęła się do swoich
wspomnień. – A może by i teraz zrobić coś
podobnego jak kiedyś? – zapytała sama
siebie w myślach i zaczęła dokładnie
oglądać okopcony mebel. – No patrzcie,
szybki całe, nawet zamek działa i kluczyk
pasuje. Wystarczy kilka gwoździków, trochę
farby i będzie można cię jeszcze z
powodzeniem wykorzystać – dodała klepiąc
witrynkę po plecach jak starego dobrego
przyjaciela.
Traf chciał, że akurat w tym samym czasie
realizowana była selekcja księgozbioru.
Pośród książek które już nie spełniały
bibliotecznych wymogów znalazła się też
ukochana naszego regaliku. Wszystkie w/w
pozycje zostały ułożone na sporym stole i
oczekiwały na ostateczną weryfikację pani
kierowniczki, która jako przewodnicząca
komisji chciała jeszcze raz na nie rzucić
gospodarskim okiem.
- Te osiem na chwilkę odłożymy. Coś mi
się wydaje, że do czegoś nam się jeszcze
przydadzą. Poczekajcie panie sekundkę –
powiedziała, po czym pośpiesznie ruszyła w
stronę swojego biura. Po chwili, gdy
wróciła z zainteresowaniem wzięła do ręki
pierwszą z odłożonych książek. – Tak jak
myślałam, to właśnie od nich są te
obwoluty, które niedawno znalazłam na dnie
szuflady. Leżały tam chyba z czterdzieści
lat, - dodała ubierając pierwszy, do tej
pory rozpaczliwie oczekujący na przemiał
dawny bestseller.
Następnego dnia cała ósemka cudownie
ocalonych skazańców została zniesiona na
parter, gdzie obok solidnie okutych żelazem
drzwi bibliotecznych stał biały jak mleko
regalik. Nasza baśń, bo ona to właśnie
niczym siedemdziesięcioletnia panna młoda
odziana w białą suknię połyskując nowiutką
obwolutą rozglądała się ciekawie.
Zdruzgotana nagłymi zmianami jakie
zafundował jej ostatnio przewrotny los, w
pierwszej chwili nie rozpoznała tego, który
dawno temu rządził w cichym jarze i na
zawsze posiadł jej serce. Jednak gdy
usłyszała jego pierwsze słowa, to gdyby nie
to, że była szyta mocną nicią, na pewno z
wrażenia pogubiłaby wszystkie kartki.
– Jak zwykle pięknie wyglądasz, -
powiedział szarmanckim głosem.
– To, to ty? – odparła jąkając się jak
uczeń, którego zaskoczono wezwaniem do
tablicy. – A ja już ciebie kochany
opłakałam „suchymi łzami”. Mówili wszyscy,
że spłonąłeś, - dodała pośpiesznie. –
Chcieliby, ale okazało się, że jestem z
dobrego drewna zrobiony, – dodał
uśmiechając się.
– A co to za kolor?
- Nie da się kochana ukryć, starzeję się.
Posiwiałem troszkę. Ale ty jak przed laty
wyglądasz kwitnąco.
– To tylko tak ci się zdaje. Z
„wierzchu liceum, a w środku muzeum”, -
odpowiedziała parafrazując młodzieżowe
powiedzenie. - Jest ze mną tak źle, że
jedynie szczęśliwym trafem uratowałam się
przed selekcją.
– Czyżbyś chciała się beze mnie wybrać na
wycieczkę do papierni? Nie spodziewałem się
tego po tobie, - odparł żartując. - Nie
przejmuj się tym wszystkim. Dla mnie zawsze
będziesz najpiękniejsza. Coś mi mówi, że
teraz już na wieki będziemy razem. Zobacz
gdzie nas ustawiono? Obecnie każdy, kto
jedynie wejdzie na parter, już nas będzie
podziwiał. Jesteśmy w końcu najważniejsi z
całej biblioteki. Muszę się pochwalić, że
nawet okazałem się bliskim znajomym samej
kierowniczki, - paplał i paplał przeróżne
mniej lub bardziej prawdziwe słowa, tak
jakby chciał w jedną noc nadrobić te
wszystkie stracone chwile bez swojej
ukochanej. Gdy już zabrakło mu konceptu
dodał z szelmowską miną. – Ale kochana, ty
mi jesteś coś winna.
– Ja, co? – wyszeptała zdziwiona.
– Nie wiem czy pamiętasz, ale ja przez te
wszystkie lata spędzone w ciemnicy nie
zapomniałem tego, że obiecałaś mi
opowiedzieć tysiąc i jedną baśń. Na razie
było ich jedynie siedem.
– Ale, czy jeszcze ja dam radę? Tyle kartek
mam wyrwanych, tyle słów wyblakłych, tyle
wyrazów pokreślonych.
- Na pewno dasz, a dodam też, że znając
ciebie to przekonany jestem, iż będą to
najwspanialsze baśnie, jakie znał świat.
Tak powiedział stary regalik i poniekąd
miał rację. Dzisiaj, gdy ktoś w gwieździstą
noc przyłoży ucho do starych bibliotecznych
drzwi, na pewno usłyszy opowieści o
Sindbadzie płynącym w poszukiwaniu przygód
po cienkiej strudze. O Ali Babie, który
odnalazł sezam pod korzeniami starego buka
rosnącego na zboczu jaru i wiele innych
przepięknych opowieści, które zakochana
sosna opowiada swemu królowi.
Koniec.
JEŻELI KOGOS JEDNAK ZAINTERESOWAŁA MOJA PROZA TO WYSTARCZY PRZESŁAĆ INFORMACJĘ MAILEM A COŚ TAM PODRZUCĘ:))
Komentarze (11)
Świetnie i jest happy end, pozdrawiam serdecznie
Sławku.
Czytałam jeszcze przed zalogowaniem,
lubię opowieści z happy endem...
Pozdrawiam, z jej podobaniem, Sławku:)
Bardzo miłe opowiadanie. Jak widać to nie tylko ludzie
marzą o "życiu po życiu".
Piękna opowieść,ukrywająca w tych drzewach i meblach
inny wymiar rzeczywistości:) pozdrawiam z +
Piękna opowieść.
I mogłaby trwać dalej. Bo co spotkało pozostałe
regaliki? Na pewno także miały swoje historie, warte
opowiedzenia.
Pozdrawiam serdecznie.
Daaawno bajek nie czytałam. Przyjemność ogromna :)
Pisz i pisz dalej Poeto.
Pozdrawiam serdecznie
Myślę że wszyscy kochamy bajki, bo to oe były
pierwszymi które usłyszeliśmy w
dzieciństwie...Pozdrawiam Cię serdecznie Gminny
Poeto:)
Piękne zakończenie i dzięki że było mi dane
przeczytać...pozdrawiam ciepło.
i fajnie zakończona historia drzew znad jaru.
Pisz dalej, a na maila się zgłoszę!
Głos mój i szacun jest twój !
Przeczytałam wszystkie części i jestem pod wielkim
wrażeniem...
Piękne wzruszające opowiadanie...
Z przyjemnością zostawiam 5-ty głos, bo opowiadanie
jest tego warte...Pozdrawiam ciepło i serdecznie
życząc miłego wtorku...aaaa i gratuluję 500-tki
wierszy, to już nie bagatela :)