Bezbronny...
Bez ustanku
poezja na mej drodze,
w makówce kuźnia
do ostatka
nie dająca się zwyciężyć...
Irytacja
zbiera żniwo,
nie pohamowany nurt,
bez liku pokrzyw
na rynsztok mowy...
Po omacku
brudzę offset
tandetą słowa,
bujnie rzeźbię wiersz
co do joty już
bezbronny...
...nie ma wyboru...
Komentarze (1)
bardzo ciekawie opisana wena...a wiersze czasami
mozemy dopieszczac i dopieszczac...a bedzie sie
wydawalo, ze zawsze moga byc jeszcze
lepsze...tymczasem ciesz sie, ze poezja zawsze z
toba..to czyni Cie zapewne wrazliwszego