Bezdyskusyjnie
Mógłbym powzdychać nad drobiną,
którą to wiatr porwał bez zgody,
nad wiosną, latem i dziewczyną,
pragnieniem w dzbanie chłodnej wody.
Mógłbym z ogonków liści spadłych,
wespół z schylonej wierzby łozą,
utkać dla frajdy kilka zgrabnych
słów, które serce krzepić mogą.
Mógłbym dopuścić melancholię,
tuliłaby mnie, gdy deszcz pada.
Lecz nic z tych rzeczy. Wiesz dlaczego?
Bo mnie po prostu - ganc pomada.
Mógłbym o duszy się rozwodzić
porozdzieranej przez jesienie,
o wątłej pajęczynie zdarzeń,
uśmiechu co wstał przez wskrzeszenie.
Mógłbym z jesiennej kapryśności
zbudować schody, aż do nieba,
z poręczą dla rąk potomności...
Tylko tych schodów nie potrzeba.
Mógłbym słotnymi koncertami
wzruszyć i najchłodniejszą stal,
rozłupać stałość - choć scherzami.
A mnie... po prostu - ganc egal.
Mógłbym zamieszać w kotle zdarzeń,
gdzie ludzkie kisi się дерьмо,
lecz ja nie szukam wcale wrażeń
Mnie jest po prostu - всё равно.
excudit
lonsdaleit
22:36 Niedziela, 16 października 2016 - ...
Komentarze (22)
Czasem ta ganc pomada pomaga utrzymać właściwy kurs
życia...pozdrawiam, miłego dnia
ch, powzycham sobie
no nie :))))peel się po prostu znudził. Dobranoc bez
pomady :)))
:))))))
Dobranoc:)
Ciekawie że vzamiwszczasz czas dodania wiersza a niżej
system sam wyświetla.
Wiersz jak zawsze u ciebie fajny i w zachowanym,
doskonałym stylu brawo,
Super ironia!
Ja lubię powzdychać nad prawdą :)
Pozdrawiam :)
Peel, jest ignorantem?:)
"z schylonej", brzmi lepiej ze schylonej.
Wiersz, podoba sie.
Pozdrawiam.