Bojąc się miłości
Miłość - to słowo do dziś wywołuje u mnie
dreszczę,
na to słowo w Bogu ducha wrzeszczę.
Tak, boję się tego uczucia,
co wszystkie ciała członki w dreszcz
pobudza.
Boję się oddać otchłani miłości,
boję się otworzyć bramy mego serca.
Nie chcę potem ukrywać żalu, gniewu i
złości
gdy nagle mówisz że koniec miłości.
Nie chcę słyszeć słów wytłumaczenia
Nie chcę kończyć w otchłani skończenia.
Chcę mieć przyjaciół prawdziwych,
a nie tych złych, fałszywych.
Chcę trwać, być, zostać
Chcę żyć na złość innym
Nie czuj się winnym, nie..
Chcę pogrążyć się w otchłani swej
nicości.
W swej ponurej iskrze szarości.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.