BOLESNE ROZCZAROWANIE
Moja zalotność, tak próżna i
egoistyczna.
Głęboki dekolt i zapach perfum, bardzo
drogich.
Jakiś komplement, że "jestem dzisiaj taka
śliczna"
Na widok pończoch eksponujących moje
nogi.
Zalotny uśmiech na lekko rozchylonych
ustach.
Dym papierosa, sceneria mgielna, tak
przydatna.
Zsunięta z ramion jedwabna, karminowa
chusta.
I nonszalancja, tak do wszystkiego -
adekwatna.
Cóż,rzec by tylko - nic ująć ani nic tu
dodać.
Powinno działać na wszelkie zmysły i na
szanse.
Powinien zbliżyć się i mi szampana z gracją
podać
I w drugim akcie, winny gry toczyć się
niuanse...
A tu wciąż pusto przy moim krześle, przy
stoliku.
Godziny płyną, z nimi makijaż po
policzkach.
Nie wstanę, siedzę, choć bardzo chce mi się
"na siku"
I do pośladków już przykleiła się
spódniczka.
Poczekam jeszcze parę minutek, może
przyjdzie...
Od papierosów mdli mnie i pocą mi się
dłonie.
Po co to wszystko? a jeśli z tego nic nie
wyjdzie?
Choć na mnie zerka, to nadal siedzi w swoim
gronie.
Ostatnim gestem zdesperowanym - ślę mu
uśmiech.
Odśmiewa! Super!, za moment już się ruszy
może.
Wolno się zbliży, oddechem moją szyję
muśnie,
Zagada, a ja zaproszę go do siebie -
Boże!
Wstaje!!! O Jezu! Idzie, jak serce moje
wali!
Jest już tak blisko. Ogarnia mnie
namiętność błoga...
Siada... i mówi: "Paniusiu! Co tak Pani
pali?
Trzeba w tym wieku oszczędzać zdrowie -
moja droga"...
Komentarze (2)
Toż to poemat satyryczny,w wers ujęty - prawie
antyczny, na dodatek chyżym trzynastozgłoskowcem
pisany - czym prędzej na to dziełko głos mój oddany!
no ślepy facet..poprostu...zobaczył tylko
papierosa...i co znaczy w tym wieku?...to w którym
zdrowia nie trzeba oszczędzać...plus z usmiechem