Burza
Burza swą wielką moc okazała Słyszałem grzmoty, Widziałem gromów skronie Widziałem i czułem, Czułem i słyszałem,
Wszystko na mnie spoczęło, bolało tak
Wszystko przede mną powstało, płakałem
Nie mogłem nigdzie dojść, choć chciałem
biec, upadłem
Burza, grzmoty, błyskawice już przeminęły,
odeszły gdzieś
Nadszedł nowy dzień, słoneczny, upalny
Piękny on, dla wielu jedyny
Dla mnie on ładny!
Pamiętam tamtą burzę, pamiętam dobrze
Tak jak mej poprzedniej osoby pogrzeb
Nie mogę jednak już tak jak przedtem żyć
W pamięci, co innego mam
Wiem nadejdą jeszcze burzowe dni
Nadejdzie po nocy dzień
Nadejdzie nieszczęście po szczęściu
kolei,
Wszystko znowu powróci, odwiedzi mnie
Po czym przeminie i zostawi
Tak toczyć będą się moje dni, lat potoki
Póki nie znajdę swego miejsca, dla którego
nie istnieje
I jak marny aktor nie powrócę na jedyną
scenę
Nikt nie zechce oglądać mnie, któż
zaklaszcze?
Któż o podpis poprosi?
Któż podziwiać będzie mnie?
Chciałbym żeby do kresu swych chwil
Sam siebie podziwiać umiał!
Przecie ja dla tego świata nie istnieje
Nie istnieje, mimo iż jestem teraz zdrów na
ciele
Rany inne w inny sposób leczę
Zmieniam się, uczuciem swym poczynam
gardzić
Wiem ono nie spełni się, próbuje je
gasić
Dlatego teraz umiem żyć, śmiać się nie
potrafię już
Dlatego mogę śnić, marzyć nie ośmielam
się
Kolejny etap w życiu mam
Kolejne dni, przepłyną nieubłaganie
Kolejne chwile gorące i zimne miną, a ja w
oczach ludzi zgubię ślad
Piękne te dni, kiedy słońce opala nas
Śliczne, kiedy radość na chwile odwiedza
mnie
Wszystko jak szczere złoto jest Póki mamy, dla kogo lśnić! Póki jesteśmy kimś ważnym dla ... To już nieważne! Minął ten czas!!!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.