Byłeś
G
Byłeś mym słońcem
moją nadzieją...
Byłeś mym życiem
mym powietrzem...
To dzięki Tobie
otwierałam oczy co ranek...
Dzieki Tobie
umiałam żyć dniem codziennym
Żyłam miłością
byłeś moim natchnieniem...
Lecz gdy odszedłeś
nakryła mnie ciemność...
Przestałam wierzyć w szczęście
Przestałam wierzyć w miłość
Straciłam sens życia
Codziennie udając
głupią idiotkę...
Sztuczny uśmiech i w drogę...
Beznadziejna improwizacja
A później?
Łzy...
Żal,smutek i uczucie upadku...
Niby wszystko jest dobrze
A moje serce płacze...
Nie okazuję słabości,
aczkolwiek najbardziej nienawidzę
litości
Kochałam Cię,kocham i będę kochać,
choć wiem,że to nic nie zmieni...
Komentarze (3)
ładnie tu powyliczałaś
Wiersz to jak wyliczanka, ładny, tyle przenośni,
pozdrawiam
ojej, Izuniu, ale żeś litanię uskładała:) na
pocieszenie pojutrze dodam wiersz noszący Twoje imię,
bo mam do niego ogromny sentyment; sedecznie
pozdrawiam:)