Chata
Droga jest ku pochyłości, po horyzont się
zwęża,
tonąc w niskopiennym sadziej. Dalej
chata:
"Wiem! - wykrzyknął Tichon Iliicz. - "Woda
wodę ważyć będzie!
Słowo me święte po wieki wieków, jak
powiedziałem, zrobię.
Mój to bedzie grzech, ale go wpuszczę-nie
będę świeczki stawiał.
"Głupiś!" - przerwał Mtrofan - "Bułki się
nie każdemu należą,
nie w tej chorbie! Oj, nie, nie...
A bodajbyś się udławił swoimi resztkami,
a nie nakarmił biednej ptaszyny!
Akim nie powiedział nic; w ciemnościach
bladoniebieski blask-jaskrawy witraż
szumiących drzew.
----------
Słowiki umilkły i tylko jeden słodko
kląsał:
Ależ ludzie, bodaj ich! Nawet nie zapytali
skad jestem!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.