Chciałam umrzeć tamtej nocy
Najgorsze jest to,że nie wiem co się stanie "po tym".
O czym staram się nie myśleć?
O całym tym bałaganie
Najlepiej byłoby nie wchodzić
Do rzeki zwanej łóżkiem
A przecież tonęłam w niej bez pamięci
Płynęłam bez wioseł,bo to ciekawsze
Poddawałam się prądowi,który mną targał
O czym wtedy myślałam?
Jak nigdy dotąd o niczym...
Rozkoszą napełniałam zmysły
Na jałowy czas w uniesienia
Nie sposób było patrzeć w jego oczy
Niedopuszczalna była myśl
-to dzieje się naprawdę
Szeleszczący materac potęgował doznania
Czy musiał wtedy nastać poranek?
Mogłabym umrzeć tamtej nocy
Byłabym przekonana,że umarłam szczęśliwa
... i spełniona jak nigdy
Komentarze (3)
Mam Ciebie dosyć "antybanał". Jeżeli tak bardzo
przeszkadzają Tobie te "rozterki pamiętnikowe" to ich
nie czytaj. Mnie szkoda byłoby zachodu na takie
komentarze,najwyraźniej czerpiesz z tego niemałą
frajdę. Nigdzie nie ma określonych kategorii
rzeczy,które można tu publikować. Może i to co piszę
jest pamiętnikowe, Twoje komentarze są żałosne. I w
dodatku powtarzasz się w kółko. Nawet jeśli ktoś uważa
to za coś "pamiętnikowego" ,jest to jego zdanie i
zapewniam,nie potrzeba się z tym tak afiszować pod
niemal każdą rzeczą opublikowaną tutaj. NIE MAM
PROBLEMU ZE WZROKIEM JAK I Z ROZUMIENIEM TEKSTU
PRZECZYTANEGO.
Ach te rozterki pamiętnikowe
tak się nie da, choć by nie wiem jak się chciało...
podoba mi się wiersz, jest szczery i bardzo
autentyczny