chmury na firmamencie
między nami już wszystko było
i wiosna i lato słodkich dni
gdy z rumieńcami się marzyło
o tête à tête pełnym wrzących chwil
nasz pociąg ku sobie ciągle mknął
niebo okradając nocą z gwiazd
zasnuwając oczy marzeń mgłą
nagle stanął w szarym polu gniazd
opuszczonych, więc nie pytaj mnie
jak się czuję - jak opadły liść
gdy deszcz wciąż siąpi nieprzyjemnie
w dziurawych kaloszach muszę iść.
po korekcie
Komentarze (23)
Ciekawe metafory: dziurawe kalosze, pociąg, który
mknie ku sobie. Zapamiętuje się takie wiersze,
pozdrawiam:)
dziękuję i pozdrawiam serdecznie
Ładnie.
Swietny wiersz mimo bardzo smutnego wydźwieku
Pozdrawiam Ewuś :)
Tak mnie coś walnęło :))) na chwilkę :))
dzięki kochani
Ewa, brawo! Miło poznawać Ciebie w wersji rymowanej :)
zostawiam +