O chorym Grzesiu
Każdy chyba zna takiego Grzesia...
Był sobie raz Grzesiu, chudziutki,
bladziutki
Ciągle się przewracał, taki był
słabiutki
Chodził wiecznie smutny i nie miał
ochoty
Na harce, na skoki do wody, przez płoty.
Choć był już w szóstej klasie, to taki był
mały,
Że nawet przedszkolaki nic się go nie
bały...
Więc martwi się o niego mama, tata,
babcia
Dziś znowu nabił guza, potknął się o
kapcia...
Poszła z nim mama do lekarza : Doktorze,
Może go pan zbadać, postawić diagnozę?
Czemu, choć normalnie je i pije mleko,
Nie rośnie, do rówieśników mu daleko ?
Lekarz zajrzał mu w oczy, przystawił
słuchawkę,
Zapytał, czy nie kaszle, czy często ma
czkawkę ?
Chrząknął ze dwa razy, podrapał się pod
nosem
I tak oto przemówił swym łagodnym głosem
:
Jeśli mam postawić diagnozę prawidłowo
Musisz mi o sobie powiedzieć to i owo
A czy przy komputerze, spędzasz czasu
sporo ?
- ze trzy, cztery godziny, lub gdzieś tak
około...
A kiedy deszcz nie pada, jeździsz na
rowerze ?
- nie jeżdżę, bo się boję, że się z drzewem
zderzę...
I jeszcze w zaufaniu powiem panu
szczerze,
Ja chyba mam alergię na powietrze
świeże...
Zresztą szkoda czasu, gdy w domu nie ma
mamy
Oglądam fajne filmy i różne programy...
Lekarz zmarszczył czoło, ręce splótł na
brzuchu
Chrząknął znów dwa razy, drapnął się po
uchu
Westchną ciężko, chrząknął, okulary
schował
I stanowczym głosem rzekł te oto słowa :
- No cóż, miły Grzesiu, już nie mam
wątpliwości
Na pewno znam przyczynę twoich słabych
kości
Widzę prosty sposób na wyjście z
sytuacji,
I nie trzeba leków, szpitala, operacji
Od jutra, nim do lekcji siądziesz tuż po
szkole
Graj w piłkę, skacz, spaceruj, baw się,
choćby w smole
Oglądaj w telewizji tylko dobranocki
Komputer raz w tygodniu, raczej składaj
klocki
Uprawiaj gimnastykę, zawsze jedz
śniadanie,
A szybko sił nabierzesz i na nogi staniesz
!?
Posłuchał Grześ doktora i już od tej
pory
Nic już mu nie dolega, on już nie jest
chory,
Urósł i sił nabrał, jest silny i wesoły
Już mu teczki mamusia nie nosi do
szkoły...
A uczy się też lepiej, ma szóstki i
piątki
I w domu też pomaga, robi sam porządki
No a w wolnych chwilach, przeważnie w
soboty
Bawi się, wariuje i wchodzi na płoty.
Gdy patrzę dziś na niego, jak biega wśród
drzew,
To myślę sobie w duchu : ale z niego
lew!
Komentarze (17)
bardzo mądry wiersz! Wszystkie dzieci (i rodzice)
powinny go przeczytać.
Śliczny dla dzieci wiersz.