Chrystus Warszawy
Upalne sierpniowe niebo nad miastem z
gruzów,
Słońce kąpie spokojem rzeki brzeg prawy,
Czekają przyszli zwycięzcy na puste
miasto,
A pod krzyż Niemcy prowadzą Chrystusa
Warszawy.
Zmęczony, obity sześćdziesięcioma trzema
batami,
Zawieszony na strunie – zaraz zaczną grać o
Jego kości,
Wisi nagi, obolały, zakrwawiony i
wyszydzany,
Starty w kanałach, obdarty z śmierci
godności.
Zaraz Go zdejmą z tego krzyża kaźni,
Bo na innej ma umrzeć znów męce,
Wsadzą ponownie za kraty, wydadzą też
wyrok,
I za swoje winy powieszą raz jeszcze.
Lecz nie powieszą ducha – ten im
ucieknie,
I kiedy będzie słychać głośne
szlochanie,
A ból zaciśnie głos w krtani, na wyrok
historii,
Chrystus Warszawy znów zmartwychwstanie.
Komentarze (1)
Poruszający i to bardzo dramatyczny wiersz:(
Nigdy więcej wojny! Pozdrawiam serdecznie :)