CHWILA NA MELANCHOLIĘ
Jesienna chwila na melancholię,
deszcze za oknem, smutną melodię,
woal nad polem, powiędłe łąki
wiatrem pędzone, pchane skrzydłami
pierzaste klucze między chmurami:
milczące, siwe – pożółkłe strąki.
I szarość jesienna, i tęsknota:
w sercu pukanie – ciche, kto tam?
W prochowcu, w kaloszach drżąca –
ona
ze smutną twarzą, zakatarzona,
z rozkwitłą różą w dłoni, skostniała
w progu pamięci – miłość zgubiona.
Z popiołów tamtej, kipiącej wiosny,
gdy kwitły łąki, szumiały sosny;
czajki w obłokach kąpały pióra
niosąc pieśń w trawy – dalej
szeptaną
w przełęczach zorzy, rośnych opali
związanych nicią złotego runa.
Lata, myśl uschły, zsiwiały loki:
za szybą źrenic w darni już pąki.
Najmilsza otul, dmuchnij mgłą w czoło,
wygładź rów blizny fal melancholią
–
wiosenność, pamięć... Tę, co tak boli.
Śpijcie, bo czas snu: na chwilę moją.
Dzięki staż, zgubiłem "z" przy przepisywaniu, a potem, przy czytaniu, jakoś umknęło; uważnie czytasz, pozdrawiam.
Komentarze (18)
To prawdziwa poezja-dzięki
Wiersz jest dobry bo Twój po przeróbce już nim nie
będzie ani on ani Ty :) Pozdrawiam prawo wyboru ...
prawo buszu :)
Wojtku :) marnujesz się tutaj! nie powinieneś zwlekać
ani chwili, bo maniera bejowa niepotrzebnie przykleja
się do dobrych wierszy. tam dopracujemy szczegóły.
tutaj nie ma warunków na dyskusję o tekście. :) im
szybciej tym lepiej. do odważnych świat należy, więc
nie zwlekaj dłużej i rozwijaj skrzydła... już czas ;)
pozdrawiam cieplutko i czekam :)