W cieniu tamtych klonów
nie wołaj mnie więcej lato już odeszło
kwiaty dawno zwiędły zapachniało
deszczem
jesienną tonacją liście znów szeleszczą
tylko w trawie grają zapomniane
świerszcze
spokój pragnę znaleźć pod ciężką powieką
a ty ciągle igrasz pomiędzy rzęsami
łaskoczesz oddechem wwiercasz się
nadzieją
wylewasz spod pióra tęsknymi wersami
i znów pocałunkiem stygmaty na skórze
rysujesz ukradkiem w półsennym liryku
w sny czułością wplatasz purpurowe róże
na progu ekstazy i niemego krzyku
cień przysiadł na brzegu przedwczorajszych
marzeń
sączy krople wosku z niedopałka świecy
drży na sennej ścianie zmysłowym obrazem
z gorączki twych dłoni nikt już nie
uleczy
to co nas dziś łączy i co z dawna dzieli
cichym babim latem uleci w nieznane
zostawiając zapach w wilgotnej pościeli
i na skraju wspomnień oczy rozkochane
Komentarze (17)
Wiersze o miłości są jak plaster miodu dla pracowitych
pszczółek.Miłej niedzieli.
Pięknie o miłości:)