Ćma
Czyli samobójczy lot wokół żarówki...
Wciąż do przodu
Przed siebie
Tak bliska jest celu
"Tam szczęście, jak w niebie"
Mówiło jej wielu
Nie straszne przeszkody
Cóż znaczą te męki?
Gdy radości wody
W zasiegu są ręki
Ognie piekielne parzą jej ciało
Cierpliwie przyjmuje baty
By ja zniechęcic-to wciaz za mało
Marnej żądają zapłaty.
Jak nigdy szczęśliwa,już płynie
bezwiednie
Naiwna to szczęściem nazywa
Kruche jej ciało już z bólu więdnie
Jest dumna - cierpienie skrywa
Już spala jej umysł,pragnienia i ciało
Ogień ją całą pożera
Przyszła po szczęście,co wiecznie trwać
miało
Miast tego w płomieniach umiera.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.