Jesień
Na przywitanie jesieni. Oby nigdy nie przyszła.
Puste spojrzenie szarych szklanych oczu
kładzie mi na twarzy.
Nie chce wiedzieć skąd przyszła. Czemu tak
patrzy.
Szkarłatna, szkaradna jesień.
Szeleszcząc cicho słowami
burzy się,
dusi.
Lato ostatnim krzykiem nakazuje
'Gdy padnę, padnij i ty!'
Więc padam, z szumem lasu miast serca.
Padam, z okiem zamkniętym
Padam, jakobym nigdy miała nie wstać.
Liściu zielony, liściu czerwony
złotawą rdzą przeżarty.
Kwiecie ostowy, ptaku majowy
wasz oddech mgłą zaparty.
Lepkimi palcami tłumi dzikie kolory,
szklanymi oczami chłodzi zapał słońca.
Wariatko, odejdź zanim zniszczysz mi
wszystko.
Mojemu D. Masz oczy rdzawe jaj jej chory uśmiech.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.