ćmy
a te ćmy latające
i te suche trupy twardniejace
dziwnie, ostatnimi czasy
tylko w mym pokoju bywają
w letargu, na wpół śpiące
a moze to ja! tej nocy
w samotności pocałunku zatraciłam siebie
i w smutku złudnym pogrzebałam twarz,
że ich oblicza
oczy moje,
godnie znoszą?
lecą! -głodne światła i ciepła
lecą! -przekonane i pełne oddania
lecą! -prusząc srebrny pył
kołyszący nasze senne już oczy
do snu -niemozliwej rzeczywistości
a co jesli trafią na płomnień swiecy
zdradliwy ?
co poprzypali skrzydełka po brzegu...
i niby szczęśliwe
lecą! lecą! bo inaczej serce się
kraje...
i w tym całym oddaniu
toną! - w wosku piekieł świecy
- konsekwentnie
po spełnieniu marzeń
a gdzie ich skrzydła niosą
kiedy słońca pierwszy brzask
przedostaje się przez okno?
a moja dusza pogrążona w śnie
dziwnie krwawi łzami
za świetlistymi, nocnymi motylami...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.