Codzienność
Codziennie otwiera oczy
chłonąc nadzieja z powietrza
Wierzy , że to co ma
jest szczęściem
Lecz blaknie ono w popołudniowym słońcu
Zlewając się z otoczeniem
Przeciekając przez smukłe palce
czasu ... kropelka po kropelce
Wieczorem dojrzewa , czerwieni się wraz ze
słońcem
Zapalając nienawiścią umysły
tworząc armię identycznych robotów
depcząc zagubione okruszki szczęścia
JEJ szczęścia ...
A ona ?
Bierze nóż ...
By obudzić się po drugiej stronie marzeń
lecz łzy rozczarowania
topią stal , ostrze bezsilności znika
Wtedy znów usypia zmęczona smutkiem
pod kołdrą uszytą ze wspomnień
Z NADZIEJĄ na kolejny poranek ...
By zacząć grę od nowa
By zyskać wiele , a potem stracić
By poprostu BYĆ
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.