Cynadra
Jak dobrze, że zechcieliście ubarwić kulminacyjny dzień roku.
Widzę, żeście przybrali barwy
Klitajmestry
na suknie zmarnowane dworskie poliestry;
a czy to dla was problem jaki?
Od brzasku za firanką ptaki
śpiewają i trele swe kontynuują
gramofony substytuują
klakierzy wasi, kto ich wynajął?
Ten, co was sobie na własność zajął...
Aha, i tu się kryje słowo-klucz,
opalizujący złowrogi pucz -
na co czekacie,
co tyle zwlekacie?
A zresztą - spowolnijmy, wolniej...
szybciej równa się mylniej.
Dlaczego zrazu macie się buntować
właściwie do zgonu możecie perorować;
a on ma watą uszy zatkane
ego narcyzmem poprzetykane.
I zwad bezliku z żandarmem na koncie
zawsze wszak staje samotnie na froncie.
Nie dziw wcale Agamemnonowi
jak długo w palcach go coś mrowi?
Lecz dziś już wrzesień nastał,
chłopaczki
z powrotem do szuwar pierzchły rdzawe
kaczki
i gwiezdny patos zabłądził, niemądry
ominął daczę w kształcie cynadry.
Uszło wam płazem, cieszcie się zatem
spotkamy się następnym latem.
Jednakże wówczas - cóż - będzie srożej
kto wie, czy nie dużo gorzej.
Różnicę zrobi każdemu entuzjaście
czy lat macie dwadzieścia... czy raptem
dziewiętnaście!
Komentarze (2)
Zastanawiam się czy przypadkiem wiersz nie dotyczy
osiemnastych urodzin bliźniaków z Tokio Hotel? Bo data
się zgadza i te ostatnie słowa: "czy lat macie
dwadzieścia, czy raptem dziewiętnaście". Wlaśnie
dwadzieścia będą mieć "następnym latem", a teraz mają
"dziewiętnaście". A więc to o nich?
Bardzo ładnie... plusik jak najbardziej.