Czas podłości
Zawsze starałem się uparcie,
Być doskonałym w tym, co czynię.
I już na samym życia starcie,
Zapominałem o swej winie.
Potem to walkę planowałem,
Że każdą bitwę mogłem toczyć.
I wygrywałem, tak jak chciałem,
Nic już nie mogło mnie zaskoczyć.
Nawet przegraną miałem w cenie,
Liczyłem każdą krew przelaną.
Nieważne czyje to cierpienie,
Ani tym bardziej czyją raną.
Aż w końcu nastał dzień pogardy,
Mą doskonałość niszczy zdrada.
Nie byłem wówczas już tak twardy,
Los na mą szyję sznur zakładał.
Poznałem wtedy, co się dzieje,
Kiedy nastanie czas podłości.
Że sprawiedliwość nie istnieje,
Gdy zapomnimy o miłości.
Komentarze (6)
piękne:)
Smutna refleksja.Pozdrawiam
pozdrawiam serdecznie:)
Popraw: ,,nieważne,,
czasami swą doskonałością niszczymy zwykłą
miłość,,,,pozdrawiam
Dzięki zimnej kalkulacji jesteśmy w stanie osiągnąć
sukces, lecz bez miłości nic nie ma znaczenia i traci
swoja wartość. Pozdrawiam serdecznie.