Czekając na rezurekcję
Wstyd jest dla języka krętym labiryntem,
w oczach ludzkich widzę polującą flintę
w rękach myśliwego, gotową do strzału,
więc po cieniach życia skradam się
pomału...
Nie wczoraj to było, lecz dobrze
pamiętam,
odszedł zostawiając krępujące pęta.
Ostracyzm społeczny tchnął amok w
sumienie,
przezeń świętym będąc, popadam w
zwątpienie.
Uczę się znów mówić, by wiedzą tej
lekcji
przez tor pogodzenia sięgnąć rezurekcji.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.