Cztery pory roku
Jak to kiedyś ktoś nazwał, "wierszyk dla dzieci" - drugi wierszyk z kolejności
Idzie pani w jesiennych kolorach,
liście upadają do jej stóp i tańczą razem z
wichrem,
deszcz się z nieba strugami sączy, jest go
za dużo.
Nastroje panują ponure, ponurzy ludzie
snuja się po chodnikach,
Chciałoby się zakończyć swoje życie, bo to
najprostsze rozwiązanie...
Rządy jesiennej pani przerywa siwy
starzec,
najpierw pomrozi, później śniegiem sypnie i
znów pomrozi.
Saniami potem zajedzie i na lodowym tronie
panuje nad światem,
ludzie w domach siedzą i przy kominkach się
grzeją,
zapatrzeni w ten ogień, który kiedyś się
wypali...
Śniegi odchodzą i słoneczko mocniej
przygrzewa,
to idzie wiosna, śmiejąca się panna,
przyroda odżywa, nowe listki się rodzą.
Ludzie bardziej kolorowo na życie
patrzą,
Aż chce się żyć, wzrastać jak te młode
listki...
Na środku nieba słońce złociste mocno
przygrzewa,
ziemia wysuszona, zboża na polach
usychają.
Deszczu krople gdzieś w atmosferze
przepadły,
teraz gdy ich nie ma by się przydały.
Ludzie w żarze nie wytrzymują, bo on ich
zniewolił,
chowią się przed nim w domach, pod
parasolami w cieniu,
kostkę lodu do czoła przykładając, nie
wiedzą jak szybko ona się topi...
Oceniajcie bez litości niech się łamią kości
Komentarze (1)
i rok minął, fajny