czym jestem
bez zbędnych słów...po prostu światło twoich oczu
...oczy zanurzam w
nieskończoność...blaskiem przemierzam
świat, jak gdyby czas dał mi jeszcze jedną
szanse...choć stwarzam sobie świat wśród
gwiazd najjaśniej świecących, nie widzę
mórz...wzburzonych fal, a świat odbiera mi
walkę...przegrywam...ostatnia runda
sprzedana...gong
i wiatr prosto w twarz...jak gdyby chciał
dotknąć mojej skóry...
błąd-wiara w jutrzejsze powodzenie i znów
brak sił...jedno co mam...ciało, którego
się wstydzę...dusza zakurzona, w locie
straciła skrzydła...upadła i podnieść się
nie może.
jedyne czego mi brak...słowo...które
mogłoby mieć sens...gdyby nie świat...gdyby
nie ja...błąd, więc cofam się...jak wiatr i
łza...jak mglisty dotyk poranka..po
nieprzespanej nocy...rosa na
policzku...siła, ale już nie moja...
...boję się dnia...czekam na mrok...a gdy ciemność już ogarnia mnie...zapalam światło...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.