Dąb
Przepraszam, że taki długi, ale to wyjątkowy dla mnie wiersz. Pamiętam ten dzień kiedy zapisywałam (próbowałam uchwycić) dźwięki rozśpiewanych ptaków w mojej rodzinnej miejscowości.
W środku polany, pod niebem czystym,
rośnie dąb wielki i rozłożysty.
Ma twardą korę, grube konary,
spróchniałe wnętrze
- bo jest już stary,
lat ma czterysta, a może więcej,
jest zapisany w zabytków księdze,
znaczy podlega szczególnej pieczy
by nikt go nie mógł ściąć, lub
skaleczyć.
Od niepamiętnych wiedziano czasów,
że ten dąb właśnie, jest królem lasu!
Jest jak wieżowiec pośrodku miasta
z lokatorami w przeróżnych gniazdach,
a pod korzeniem,
widać to z bliska,
borsuk ma wejście do legowiska.
To w nim przesypia calutką zimę,
bezpiecznie czując się pod olbrzymem.
Głęboko w dziupli wiewiórka mieszka,
która przebiera ciągle w orzeszkach,
ale gdy wiosną głodna już będzie
- to nie pogardzi także żołędziem.
Kiedy przygrzeją pierwsze promienie,
gdy śnieg stopnieje i wsiąknie w ziemię,
gdy wiatr w gałęziach skocznie zatańczy,
na dąb wracają jego mieszkańcy
i zasiedlają to piękne drzewo,
piętro po piętrze, na prawo, lewo,
czasami walcząc o miejsca skrawek,
a potem znoszą gałązki, trawę,
żeby gniazdeczka wygodne upleść.
Dzięcioł wybija nowiutką dziuplę,
a gołąb siniak, uparty samiec,
sam remontuje stare mieszkanie.
Tiułi, tiułi, ti ti ti
Trr trr trr trr ci ci ci
yji yji fiju fiju
cjiu ciju iju iju
it it it it it it it
piju piju cit cit cit
modraszki, wilgi, drozdy i kosy
tak prześcigują się tu na głosy
dzidzidzidzi dzi, dzi, dzi
fiju fiju fiju fi
titititi tiju tiju
ciju ciju ciju ciju
ti ti ti ti ti ti ti
piju piju ci ci ci
- to kowaliki, szpaki i dzwońce,
piękny o świcie dają nam koncert.
Gdy się wyklują młode pisklaki,
jedzonko dla nich przynoszą ptaki:
ćmy, gąsienice, motylki, muszki
- żeby nakarmić głodne wciąż brzuszki.
Oprócz tych ptaków, w prawdziwym
gąszczu
żyje niejedna rodzina chrząszczów:
ogniczek większy, kłopotek czarny,
no, a pod drzewem pasą się sarny,
myszki, zające, a także dziki.
Na pędach, liściach żyją szkodniki,
grzyby, porosty i miseczniki,
mszyce, opiętki, zwójki, strojniki.
Kiedy jesienny wietrzyk powiewa,
sypią się, sypią żołędzie z drzewa
i opadają brązowe listki
- znak, że zimowy sen jest już bliski.
Komentarze (41)
Chyba w szóstej klasie na biologię wyhodowałem z
żołędzia małego dąbka (na gazie rozpiętej na słoiku z
wodą). Potem żal mi było go wyrzucać, więc zasadziłem
go w lesie na polanie. Rósł kilkanaście lat i przerósł
mnie, Potem wyjechałem na studia do Wrocławia, a kiedy
wróciłem, już go nie było. Do dziś nie wiem co się z
nim stało.
...z przyjemnością przeczytałam...choć podejrzewałam
że coś się stało z tym dębem...pozdrawiam
Pięknie o dębie, jak o przyrodniczej galaktyce, a ile
radości...
Miłego dnia:)
Uroczy przyrodą życiem
miłego dnia Jurek
Przepraszasz, że długi, a ja przeczytałam jednym tchem
i jeszcze czuję niedosyt...przepiękny wiersz jestem
pod wielkim wrażeniem...
Pozdrawiam cieplutko Aniu :)
Stary dąb, a jakim mądrym drzewem jest.
Wskaże każdą porę roku.
Obrazowo o nadchodzących porach roku, oraz tętniącym
życiu.
Wiersz z podobaniem!
Pozdrowienia ślę
Uwielbiam ptasi szczebiot, super napisane:)
Pięknie o życiodajnym dębie. Miłego dnia Anno:)
Pięknie o życiodajnym dębie. Miłego dnia Anno:)
Z zachwytem czytałam ten uroczy wiersz. Niesie radość
z życia, pogodę ducha na cały dzień daje. Słonecznie i
cieplutko pozdrawiam:))
Bardzo.
Niczym "Ptasie radio" :)