Dlaczego niebo jest z kamienia...?
Dla Ciebie moje szczescie...!
Cóż mam Ci powiedzieć ?
Gdy snu mi wciąż ubywa
Po policzku łza splywa
Stoję u bram nieba
Po mojej strony tęczy
I pytam wciąż uparcie
Kim bylem ?
Jakim będę z toba?
Czy moje serce bedzie biło dłużej?
Czy na to sił wystarczy ?
Aby dobrze zyć z tobą ?
I móc cię jeszcze mocno kochac
Stoję na linii horyzontu
I pytam wciąż siebie
Jak mam żyć ?
Bez dawnych wspomnień
Bez mlodzieńczych marzeń
Bez duszy mojej drgania
Bez pierwszego zakochania
Kim jestem?
Kim się wtedy stanę ?
Dokąd zmierzać i isć z toba?
Czy biec nadal w przód uparcie
Gdy zegar czas odmierza
Do nieba kieruje moje słowa
Albo spojrzę na drugą strone teczy
Lecz niebo jest z kamienia
Głuche na moje wołania
Umieram więc dzisiaj
Jutro zmartwychwstanę
By zrozumieć siebie
By umieć żyć i kochać ciebie dalej...
Marius
Komentarze (1)
widzę ze morski klimat wpływa
refleksyjnie....pozdrawiam ciepło