Do mojego domu...
Zaprosiłam słońce otwierając szeroko
okna,
By dodało blasku naszym oczekiwaniom.
Zaprosiłam tęczę szeroko uchylając
drzwi,
By podsycała intensywność naszych uczuć.
Zaprosiłam wiatr, by przenikając szczeliny
dachu,
Ożywczą mocą nie pozwolił osłabnąć naszym
marzeniom.
Nie zaprosiłam burzy. Wtargnęła gwałtownie
wprowadzając zamęt,złość,rozpacz i
cierpienie.
Niepostrzeżenie wtargnął deszcz łez.
Rozmył blask naszych oczekiwań,
Rozjaśnił intensywność naszych uczuć,
Ostudził ulotne marzenia...
...........................................
........................
Do mojego domu wprowadziły się na stałe
słońce,tęcza,wiatr,burza i deszcz.
Już nie pamiętam,żeby nawiedził nas
trzaskający mróz...
To pewnie za sprawą ocieplenia klimatu.
Komentarze (18)
hehe ta końcówka jest najlepsza. super wiersz. aż sie
uśmiechnełam.
a tak na poważnie to czasem i burza jest potrzebna w
związku... i ten deszcz, co pozwala nam zrozumieć
wiele spraw, naprawiać i udoskonalać związek.
Ciekawy wiersz , jak ciekawe bywa takie zwyczajne
życie z tęczą i słońcem , wiatrem i burzą na przemian
.....świetny pomysł z zakończeniem ...od razu znika
groza tych nieproszonych gości
Bardzo sympatyczne ujęcie odwiecznego tematu i
skojarzeń. Pointa z dozą CIEPŁEGO humoru (
przymrużenia oka)