Do poniedziałków.
Słońce zeszło ze skóry
Nie ma tu nic więcej
Czysta polska romantyczność
We krwi
Weekendowych rozpaczy
Ciąg dalszy
Przerwa
Anuluj
Samochody w ruch
I usta
Ulice pełne niedomówień
Nic nie szkodzi, kochany
Nic mi już nie zaszkodzi.
Karmię się nadzieją,
Popijam rozkosz,
Połykam czas.
Spragniona wyjaśnień jestem
Bo tylko mieszasz mi w głowie
I nie wiem,
Nie wiem czy lepiej by było zapomnieć o
Tobie
Na chwile
Czy na zawsze?
Komentarze (6)
ciekawy wiersz pozdrawiam :)
ta miłość...to przekleństwo...pozdrawiam
Czuję zagubienie Peelki, chce zrozumieć siebie i
jego..
Pozdrawiam:)
Ciekawy wiersz. Pierwszy wers czytam sobie "Słońce
zeszło ze skórą". Dobrej nocy.
Bez kropki w tytule /dobrze opisane rozterki I
Metlik / tonacji z wyczuciem / szkoda ze brak
Konsekwencji z inteprunkcja/ albo stosuj albo nie /
pozdrawiam
Ciekawie napisany wiersz. Początek bardziej
uniwersalny, potem odniesienie do uczuć i rozterek
peelki.
Plus