Do świtu
Purpurowa bryza omywa moje oczy
Bezkresna pamięć ginie w otchłani
mądrości
Patrzę w rozbite zwierciadło żałosnego
przepychu
Padnie karta
Przyjdzie nam
Obłędnie słuchać
Zdradzieckich ust
Projekt niczym skrzywdzona dusza
Zazdrość nad urwiskiem łzy wylewa
deszczem
Zapełnia moją ziemie potokiem irracjonalnej
myśli
Przyjdzie to
Co nadejść ma
Cała żądza tego
Tajemnego strachu
Zorza pochłonie całą zgryźliwość
Zmierzch rozpali w trupiej czaszce blask
litości
Miłość bezkarnie przeminie z wiatrem jak
żaglówka
Irytacja orła
Orle krzycz ty
Teraz czerń panuje
Niech świt się rodzi
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.