Dom
wreszcie
ze srebrem otwieram salony
pod stopami szare pejzaże
a zapach wrotyczu
łaskocze zmysły
dom
nie zieje pustynią
na błyszczących ażurach
balansują ze słonkiem
czarne wdowy
jeszcze świt
może zmrok
w szalonym piruecie
rozliczymy życie do ostatniej
nuty na pięciolinii
kiedyś
przyjdzie czas
19.09.2023
autor
czerges
Dodano: 2023-09-23 00:40:01
Ten wiersz przeczytano 794 razy
Oddanych głosów: 17
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (17)
To /kiedyś/ niepokoi.
Pozdrawiam z podobaniem:)
Głęboko i metaforycznie o domu.
Wyjątkowy wiersz!
Pełen symboli.
Zastanawiająca puenta.
Czytając Twój wiersz, pomyślałam, że czas nie goi
ran... ale może to tylko moje subiektywne wrażenie.
Serdecznie Cię pozdrawiam