DOM STARY
nad skrajem lasu dom stary stoi
obdarty ze swej młodości śmierci się boi
klamka co kiedyś w progu miłością witała
z samotności co boli rdzą nieraz płakała
schody skrzypiące co w górę ich unosiły
czasu opiłki ślady malutkie przykryły
przez zmarszczki w oknach wiatr cicho
wpada
nieporuszony słowami na podłogę martwy
opada
pożółkła firana co ich młodzieńczą nagość
ukryła
kiedy razem i on i ona tu była
i tak umiera dom stary nad lasu skrajem
umiera wszystko gdy naszej miłości nie
dajem
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.