w drogę
Usiadłam dzisiaj na brzegu urwiska
spojrzałam w dół, bez lęku.
Potem uniosłam głowę do słońca,
ach jak cudownie czuć jego ciepło.
Chwila zastanowienia sama nadeszła.
Jeszcze wczoraj byłam pełna obaw
bo na moim niebie kłębiły się chmury:
beznadziei, samotności, przerażenia.
Kiedyś nabiłam sobie głowę ideałami,
świat miał stać zawsze otworem
a marzenia miały się spełniać same.
Ale wczoraj zdałam sobie sprawę,
że świat ucieka a marzenia są ciężarem.
Jak dzisiaj doszłam do urwiska?!
Chyba strach pchał mnie w tę stronę.
Nogi umęczone wędrówką chciały odpoczynku-
usiadłam,podparłam ciężką głowę.
I poczułam ciepło promienia słonecznego.
Ciężko jest zatrzymać wzrok na Twym
blasku.
Ale jeszcze trudniej potem spojrzeć w
otchłań.
Gdy ogrzałeś me serce zlęknione
i myśli czuję,że szkoda czasu trwać
w odrętwieniu zmęczenia.
Bo czy świat nie czeka aby zdobywać
go marzeniami?
Ruszam w drogę!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.