Dzień za dniem
Nie irytować się?
Czyje to marzenie?
Prośba?
Czy spełnienie?
Fakt mej złości
Leży w mej miłości
Istota wkurzenia
Zależy od mówienia
Mowa ta ciosem
Aż boli w środku serce
I kuje i drażni
Jak kolce w mej ręce
I denerwuje mnie życie
Jak zaczyna się dzień
Który przysłania mi twój cień
I w noc ciemną jak plama po kawie
Myślę o tym co jeszcze potrafie
I wiem już teraz że nic nie umiem
I mego życia nie rozumiem
I naprawić go nie mogę
Gdyż myśli mi uciekają
Te dobre w złą drogę zmierzają...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.