Dziewczyna z balladą
Dałam ci niebo, dałam po słowie,
z dwóch najważniejszych, wyrytych w
sercu.
Gdzie je schowałeś? Mętlik mam w głowie
i ten pierścionek na palcu.
Dałam nadzieję, dałam pogodę,
wbrew burzom, deszczom, gniewnym
wichurom,
dom jak oaza, cisza na zgodę,
bez odgradzania się murem.
Obdarowanie. W głębi posucha.
Studnia bez wody? Pustka i echo.
Przelałam źródło, ciemno i głucho,
korba nie jest pociechą!
Dawałam wiele, wsiąkło jak w piasek!
Na dnie zebrany szlam, w oczach strach.
W zamian łza za łzą – już sama kapie,
smutna ballada, że ach!
„Serce to muzyk”, któremu nuty,
co rusz wpadają w struny gitary,
czasem świat słyszy - jak bardzo głuchy
bywa niejeden kochanek...
Komentarze (21)
Za Wandą...
Bywa i tak, Marcepanko...
bardzo ładnie to w Twoich wersach wybrzmiało = plus,
plus, plus
Pierścionek na palcu to symbol. Kiedy symbol niczego
już nie symbolizuje - te 3-4 gramy szlachetnego metalu
to przeraźliwie mało jak na sens życia...
"... żebyśmy umieli wpierw zbadać serce"
Za Anną, ... za Wandą też. :)
Jednym tchem! Lubię te Twoje wejścia liryczne, gdy
wszystko na chwilę milknie :)
Trzecia strofa - znakomita.
bywa, bywa głuchy- gorzka skarga, ale jakże pięknym
językiem napisana!