Ech, Panie Boże...
Ech, Panie Boże...
Czy Ty mi pomożesz...?
Gdy zasłony zasuną,
Mój grób pokryją słoneczną łuną,
Kwiaty zasadzą,
Modlitwy o wiarę do nieba nadadzą.
Ech, Panie Boże...
Czy Ty mi pomożesz...?
Gdy w głowie mam świder,
Tysiące psychodelicznych pachnideł
Unosi się wokół kusząco
Swobodą wabiąc kojącą.
Ech, Panie Boże...
Czy Ty mi pomożesz...?
Stateczne i bierne Twoje figury.
Obrazy blednące od próśb słanych do
góry.
Kolana wierzących krwawiące,
A w niebie wojen tysiące.
Ech, Panie Boże...
Może mi pomożesz...?
Bo przecież
Wielu ze zdroju czerpało.
Na barkach łask wynieśli niemało.
Świętymi nie byli,
A mimo to, w jednej chwili...
Życie nowe dostali-
-Tak w radio podali.
Ech, Panie Boże...
Może mi pomożesz...?
Bo chciałbym wstać ponownie,
Przestawić szafy wydarzeń gruntownie,
Pozdzierać z wieszaków łachmany,
Zagoić stare, wciąż broczące rany.
Ech, Panie Boże...
Ty mi pomożesz...!
Kołaczę i proszę
Na klęczkach, na nogach brudne kalosze.
I choć nie goliłem się znowu,
Ty patrzysz w mą duszę jak księżyc w
nowiu.
Ech, Panie Boże...
Ty mi pomożesz...!
Upadków tysiące na mojej drodze.
Zarośla, bagna, długo nie pochodzę.
Chyba, że za rękę mnie chwycisz,
Podciągniesz mnie w górę, grzechów nie
policzysz.
Ty jesteś ze mną.
Ty mi pomożesz...!
Ech, Panie Boże...
Bez Twej pomocy
Życie wbija mi tylko noże.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.