Eli, Eli, lamma sabachthani
do Pana Boga, mówisz, czas odchwaścić
ścieżkę,
ależ ona nigdy nie była zachwaszczona.
bez latarni bez jakichkolwiek dodatkowych
oświetleń,
dźwigam swój krzyż nie mając żadnego
Szymona
co ulgę przyniesie. rękę z kamieniem
zatrzyma,
nawet nie mam już ojca by do niego
zawołać.
padam i wstaję, bezgłośnie wyję jak
zranione zwierze.
i choć tyle na mej drodze złych ludzi i
krzywd
ja wciąż w ciebie Boże wierzę, cholera,
wierzę!
Komentarze (20)
eli, eli lamma sabachthani? hebr., Boże, Boże,
czemuś mnie opuścił?
Etym. - wg Biblii (Ew. wg Mat. 27, 46; wg Marka 15,
34) skarga Chrystusa na krzyżu; cytat z Psalmów (22,
2).
Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych
Władysława Kopalińskiego
Zaprawdę powiadam ci, Margaret B wątpisz ale
szlachetnie , bo pomimo wątpliwości wierzysz i
będziesz zbawiona
a wiersz twój nosi wielkości znamiona.
Ja odnoszę podobne wrażenie, może nie dość dzielnie
dźwigam swój krzyż... ale dźwigam, a Bóg jakby patrzył
zawsze w drugą stronę... :( a co do tytułu to dobrze
napisany - sprawdziłam:) dziękuję za ten wiersz:)
Autorka wybaczy. Tytuł jak już coś winien być. "Eloi,
Eloi, lema sabachthani"
Gosiu, nie poznaję Cię, religijny wiersz u Ciebie ;-).
Ale właśnie czystej wiary potrzebuje od nas Bóg, nie
tej przyobleczonej w obłudę. Wiersz wymowny.