felicitas*
* czas akcji - 1968 r.
realnie to był dzień zimowy
chmur pułap niski, szaro-bury,
już sypał śniegiem wiatr grudniowy
nadchodził trudny czas natury.
jeden twój uśmiech wszystko zmienił;
złota poświata rozświetliła
krajobraz, który z głębin cieni
swoją urodą wydobyłaś.
nagle znalazłem lata pełnię
w cieple dotyku drobnej dłoni.
zatraciłem się w nim zupełnie
rozbiegł się tabun dzikich koni
który zatętnił w krwiobiegu
a porażone moje oczy,
nie widziały że stoję w śniegu
co topniał w cieple lic uroczych
w tęczówkach jak brylanty czarne
sypiących blaski roziskrzone
znalazłem wśród plenerów marnych
wspaniałe słońce – moją żonę!
20 08.2009 r.
Komentarze (38)
Wiem że niektórzy tak to mają, wszystko w swym życiu
pamiętają. Ja dnia każdego jestem zdziwiony gdy patrzę
w oczy mojej żony
I jak tu w cuda nie wierzyć, piorun z nieba w grudniu
w ciebie uderzył, i tak 40-ci lat cię już trzyma
-jedna miłośc i jedna dziewczyna:)
Czas przeszły konieczny?
Takie slowa po wielu latach malzenstwa wypowiada tylko
prawdziwy mezczyzna i dobry maz...pozdrowionka
Piękne oczy i ciepły uśmiech można znaleźć o każdej
porze roku,wiersz bardzo mi się podoba bo nie zawsze
piszesz takie ciepłe i miłe.
Wiktorze i w takiej odsłonie jesteś bardzo miły :).
Pozdrawiam serdecznie.
forma drugorzędna, a treść (przesłanie) pierwszorzędna
ze strzałem w "10" w zakończenie. Pozdrawiam :)
i serce zabiło jak młot-i sakramentalne tak zmieniło
twój los...Pięknie o tym napisałeś