Gdy w mgłę się rozpłynę...
A kiedy już w senną mgiełkę się rozpłynę
Gdy zamkną mnie w czarnym skrzypiec
futerale
Gdy werbel warkotem przetnie dźwięków
linę
I czasu się skruszą pieczęcie
spróchniałe…
Jasną rzeką światła popłynę przed siebie
Bez myśli i wspomnień, bez czucia,
cierpienia
W piekle się zatrzymam? Czy w spokojnym
niebie?
Czy w nicość podążę szarą ścieżką
cienia?
Gdy barwy kolorów przejdą w czerni złoto
I rosą się stanę co znika o świcie
Gdy w skale wykują puste życia motto
I w kreskę się zmieni serca mocne
bicie…
Będę już daleko, gdzie płacz nie
dofrunie
Gdzie wrota wymiarów strzaskają obrazy
Gdzie spokój i cisza miękkim lotem sunie
Gdzie sen ze mnie zmyje duszy ciemne
skazy.
I kiedy wiatr czasu mój portret rozwieje
Wśród łąk gdy rozrzuci mych myśli
okruchy
Gdy krukiem odlecę w mroku ciemne knieje
A wieko z łoskotem odda pogłos
głuchy…
Ja w tęsknoty błysku, zburzę piekła
ściany
Wyrwę siłą woli niebios jasne wrota
I powrócę do Was tęczą malowany
W jednym ust muśnięciu, w jednym mgnieniu
oka…
Komentarze (16)
Wyjątkowo piękny wiersz bo tak naprawdę kim będziemy
tam Wiersz obfituje w środki wyrazu finezyjne i
wyważone mysłą mądrą.Wyrazy uznania.Bardzo dobry
wiersz w formie i treści