godzina marna
w podziękowaniu za podróż...
przytuleni zwarci
falujący rytmem namiętności
pod potokiem
spływających kropel
samym gorącem
tajemnicy życia
Ciebie wypełniłem...
niebieskich oczu
byłem odbiciem
nierównych oddechów
pełni zachwytem
i w zapomnieniu
i w zatraceniu
tak
byłem...
a potem
szeptem musnęłaś
dotykiem przemówiłaś
językiem ciała zagrałaś
i ... podziękowałaś
spojrzeniem zamglonym...
ciała nasze splecione
w miłosnym uścisku
skłębione
zastygłe w bezruchu
szczęśliwe
to drżące znowu
troskliwe...
i tylko żal
i smutek ogarnia
że tylko chwila
godzina marna
i nie zamieniłbym
nawet za tysiąc
za milion – słowo
gdyby nie z Tobą...
...pełną niespodzianek...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.