...i nieopuszczę Cię aż do...
Uciekasz ode mnie- wraz z Tobą to co
kochałam.
W pośpiechu zamykasz drzwi,
by mój krzyk nie obudził wTobie winy.
A ja sama w ciemnym kącie sypialni...
Nieprzytomnie w tych ramionach szczęścia
szukałam,
co więcej bólu niż rozkoszy wypieściły.
Z chwilą gdy wyszedłeś coś cicho
umierało...
Tulę pościel co jeszcze Tobą pachnie.
Jak to możliwe, że blask Twoich oczu
zasłonił prawdziwą twarz.
Razem tyle lat a Ty poszedłeś do niej...
Ciskasz spojrzenie pełne winy,
że staram się przypomnieć co złego
zrobiłam??
Czy nie tak Cię kochałam??
Nie dałam wszystkiego czego byś pragnął:
wspólny dom i nasza córeczka...
Dziś nie widzisz jak dorosła.
Nie może wasprzeć się na Twym
ramieniu...
Tak bardzo nas zawiodłeś.
Komentarze (2)
Podobno czas leczy rany, lecz tak trudno dojść do
siebie gdy zawiedzie nas ktoś kogo kochaliśmy...
witaj na beju.....dobry początek..wiersz z
humorem...ale nie chwalmy dnia prze zachodem
słońca...do pracy....powodzenia...